niedziela, 15 stycznia 2012

brudne miasto

Dawno temu dokonałem mało znaczącej wymiany zdań z pewną osobą na temat zalet komunikacji miejskiej. Właściwie to tylko ja wskazałem szereg pozytywnych cech. A jakież to dobre strony może mieć podróżowanie autobusem czy też tramwajem? Choćby środowisko. Zerknij ile osób średnio jeździ w aucie przez miasto i zauważ, że wszystkie te jednostki współtworzą ciąg aut nawet nie odrobinę, a sporo dłuższy od wszystkich samochodów na parkingu pod Twoim blokiem i nagle okazuje się, że dosłownie każdy z tych kierowców mógłby się zapakować do jednego, góra pięciu autobusów. Oczywiście wygodniej jest wozić cztery litery we własnym aucie a i temperaturę grzania ustawisz sobie taką jaką tylko zechcesz, by mieć i tej zimy komfort podróżowania, bo przecież tak zimno jest na dworze. Zastanów się czy warto każdego poranka wstawać wcześniej, zeskrobywać szron z szyb, które jak zwykle nocą zamarzają, a potem gonić autem czym prędzej do pracy, bo znów się spóźniasz?

Patrzę czasami na tych wariatów - bo inaczej tego nie można nazwać - i zastanawiam się czy życie przechodzących właśnie przez pasy ludzi jest warte cokolwiek w takiej chwili? Pozdrowienia przy okazji dla pana kierowcy któremu wyskoczyło ostatnio czerwone światło, podczas gdy sam miałem już zielone. Z tym że pan był pierwszy, bo i samochody jednak są szybsze od ludzi. Zdążył pan ? Jeśli tak to gratuluję, ale następnym razem proszę uważać, bo ktoś może nie dojść tego dnia do pracy.

Nie znam ceny ludzkiego życia. W każdym razie jest ono warte więcej niż te dwie zaoszczędzone przez taką osobę minuty. A wystarczy zwolnić. Albo jeszcze lepie przesiąść się na komunikację miejską. Jednakże nie wszyscy preferują taki sposób przemieszczania się. Nie każdy lubi, a powód czasem jest bardzo przyziemny... Ludzie śmierdzą. Tak przynajmniej twierdzi wyżej wymieniony rozmówca. Bardzo to interesujące i doprawdy jest to wręcz przeważający powód do omijania pojazdów publicznych szerokim łukiem, albo ostatecznie do przejażdżki za free, lub jak to się teraz modnie określa - za frytki. Trochę trąca jednak lenistwem. Łatwiej przecież wsiąść w furę i mieć w dupie wszystko i wszystkich wokół. A potem ponarzekać na smród spalin w mieście, lub czegokolwiek tam innego, prawda hipokryci?

Zdarza się, że rzeczywiście do MPK, ZKM lub innego przewoźnika trafia śmierdzący żul, którego odoru nie można przez kolejne pół dnia wywietrzyć i do swojego codziennego miejskiego transportu nie wsiądziesz, ale to nie jest norma. Jeżdżąc 10 razy w tygodniu autobusem od kilku lat, jest już szansa, że mam jakikolwiek zarys sytuacji, a takich gdzie do dzisiaj pamiętam obrzydliwy smród było niewiele, właściwie to jedna.

Każdy ma swój wybór. Tylko skąd się bierze brud w mieście? Czyżby to nie przez nas samych? Ktoś wyrzuca na chodniku papierosy, ktoś rozwala wokół siebie kebaba próbując go zjeść o 5 nad ranem po kolejnym melanżu, popijając ostatnim piwem które lubi wypaść z ręki i się klasycznie rozbić. Ktoś jednak pluje na chodnik, lub odlewa się pod drzewem. Nie mówiąc już o psach srających pod nim. To jak tam czyścioszki, dalej tylko w autobusach śmierdzi ?

piątek, 13 stycznia 2012

chaos

któregoś wieczoru krążyliśmy z Wyrazem po różnych zakamarkach miasta, by w końcu trafić do rynku,  gdzie refleksja nasunęła się sama. Ratusz w centralnym punkcie, starostwo powiatowe i siedziba lokalnej gazety usytuowana w pobliskich kamienicach. Pobliskie kamienice - odświeżmy reminiscencje - u podstaw których działały sklepy różnego rzemiosła, zapewne mniej lub bardziej dochodowe, stop... czas rzeczywisty przywitać należy. Centrum miasta, miejscowości w której żyje ok 35 000 mieszkańców, jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć, jedenaście, dwanaście, trzynaście, czternaście, piętnaście, ciągle jesteśmy w centrum, obszar kwadratu 100m x 100m, świat od skoku stefczyka, przez paribas bank, pko, po banki o istnieniu których pojęcia się nie ma. Jak i kiedy wyrastają napędzane sztucznym nawozem, którym zapewne jest zwiększanie posiadania albo i nawet nie zwiększanie a chęć posiadania, nie wiem.

Innego wieczoru, być może poprzedzającego wykonywanie zadania urzędu statystycznego, którego urząd statystyczny raczej się nie podejmie, krążymy wraz z telefonistą i drukarzem po tym samym rynku.Tym razem trafia na skok stefczyka, który jest uhonorowany przylepionym na drzwiach stosownym napisem bunt, urząd pracy również, nie wpadłem na to pierwszy, a szkoda. W każdym razie urząd pracy, który z zasady nie wypełnia swoich obowiązków, a możliwym jest nieuzyskanie przez półtora roku żadnej oferty pracy. Nieudolność, której przyczyna na pierwszy rzut oka znajduje się w ogólnej tendencji zastępowania instytucji publicznych przez prywatne formy, w tym przypadku agencje pracy tymczasowej. Urząd pracy, który może Ci zaoferować co najwyżej ubezpieczenie zdrowotne, o zasiłek się nie staraj, jeśli nie masz przepracowanego odpowiedniego stażu pracy. Ubezpieczenie zdrowotne, które bardzo łatwo stracić. Wystarczy raz nie stawić się w wyznaczonym terminie, potem nie zgłosić wyjazdu na 6 dni poza granice miasta, powiatu. W wyznaczonym terminie można być na rozmowie o pracę, przez kolejne 6 dni można szukać pracy w innych miastach, nie jest to istotne. Wielce prawdopodobne (sprawdzone doświadczeniem), że mimo stosownych wyjaśnień zostanie wydana decyzja o utracie statusu bezrobotnego, a co za tym idzie ubezpieczenia zdrowotnego, a także możliwości ubiegania się o dotacje na podjęcie działalności gospodarczej.

Urząd, z małej napiszę bo to taki urząd, urząd pracy jest początkiem, rejestracja, praworządny obywatel 
w końcu, pełen nadziei, numer NIP, nie potrzeba nowych technologii, właśnie dokonuje się akt zakolczykowania.

Parki są wspaniałe, świeże powietrze jest wspaniałe, służby mundurowe w większości przypadków nie są. Nie chodzi o twardogłową nienawiść do nich, ale na palcach jednej ręki policzę pobłażliwe traktowanie. Innymi razy nie wystarczy skrucha, nie wystarczy wyznanie o wysokości długów, braku pracy, perspektyw na nią, podejmowania pracy i życia przez kilka tygodni w warunkach tubylczych - które bywają dosyć przyjemne mimo wszystko. Brak empatii, albo raczej obowiązek wypełnienia akordów sugerowanych przez zwierzchników (chciałbym poznać obiektywną opinię mundurowych), raz dwa raz dwa radio czek, pesel się zgadza, pobłażliwość w postaci obniżonej kwoty mandatu. "Panowie, ale przecież nie musicie wypisywać tego mandatu, przecież można tego nie robić... Nie, nie możemy... Jak to nie możecie, jak się chce, to wszystko można.."

Machina rusza

urząd skarbowy jest miejscem niepowtarzalnym, jaką on ma siłę, nim wejdziesz w jego progi poziom agresji już jest naładowany, nastawienie przemienia się w negatywne. Wskazany cynizm, inaczej się nie da..

"- Jakiś mandacik był...
- no był...
- i co?..
- no nie wiem...
- ma Pan dla mnie pieniądze?..
- Nie...
- A kiedy będzie Pan miał?..
- Nie wiem..
- Bo wie Pan ja chce wiedzieć, kiedy Pan będzie miał te pieniądze...
- Nie wiem, jestem bezrobotnym, nie mam pracy, ciężko mi powiedzieć, poza tym mam długi..
- Ma pan coś swojego, jakieś przedmioty materialne należące do Pana?..
- Nie mam...
- Telefon komórkowy?...
- Nie.."

Oddaj telefon komórkowy, podstawowe narzędzie komunikacji w dzisiejszych czasach, niezbędne podczas szukania pracy, komunikuj się z ludźmi, wszystko choćby w kierunku uzyskania przychodu, patologia.

NIP - właśnie zaczynamy podążać za Tobą. Wezwanie do zapłaty, lepiej iść, powiedzieć nie mam i dalej prezentować cynizm, niech krzyczą, jak obrażają, to zasugerować możliwość potraktowania twarzy zamkniętą dłonią. Bo nie iść, przyjdzie pismo, którego nie odbierzesz, a i tak jego nieodebranie po 14 dniach jest równoznaczne z jego odebraniem, a taki myk. Zajmujemy konto w celu uregulowania zobowiązań, czyli po polsku środki znajdujące się na koncie w pierwszej kolejności zostaną użyte w celu uregulowania długu, spłaty mandatu. Decyzje wyda naczelny urzędnik skarbowy, wykona bank.

Ten sam bank, z racji swojej niesprawności, czasem wolno indeksuje wypłaty, tydzień to za mało czasu, złapie Cię za szyję albo bardziej kieszeń. Świadom zadłużenia, o którym bank nie poinformuje Cię telefonicznie, chcesz je zlikwidować.. Stosowna informacja o tym i tak przyjdzie, w PKO BP kosztuje 30pln, już o tym wiesz, trochę złości. Żyjesz, mając to ciągle na uwadze, uwaga, bank poinformuje Cię 
o odsetkach rosnących w wyniku zadłużenia, w skali roku około 25pln, informacja w postaci monitu (tak to ładnie się nazywa) będzie kosztować kolejne 30pln, i tak zapewne może to wyglądać z miesiąca na miesiąc..

Zniesmaczenie działalnością instytucji publicznych, służb mundurowych (strażaków nie wliczaj), cudów 
w postaci banków jest olbrzymie, dlatego pozdrowienia środkowym palcem głęboko zanurzonym w gardle w celu wydalenia wymiocin na ich z pozoru nieskazitelne imię.

michal.ocho